Minęło sporo czasu od ostatniego wpisu. Po szpitalu nadal miałam - i w zasadzie mam - spore kłopoty ze zdrowiem. Zakrzepica i zatorowość płucna to ciężkie choroby, których skutki będę odczuwać do końca życia. Jednak mimo wszystko staram się żyć tak samo jak przed chorobą... A może nawet więcej radości z tego życia czerpię? Przede wszystkim mam sporo czasu na rozwój swoich pasji - rysuję, maluję, sklejam modele, prowadzę Bullet Journal, dziergam... Dobrze wykorzystuję czas rekonwalescencji.
Przede mną jednak niedługo nowe wyzwanie - szukanie pracy. Choroba nałożyła się na zakończenie mojej umowy na zastępstwo. W związku z tym, że nadal przebywam na zwolnieniu na razie tylko przeglądam, co oferuje rynek pracy. Liczę, że może uda mi się znaleźć staż związany z grafiką... Byłoby to spełnienie mojego największego marzenia :) Jednak co przyniesie los - nie wiem. Na razie skupiam się na zdrowiu.
Sporo zmian planuję na blogu. Już teraz możecie zobaczyć jak powstaje dział TESTER. Ponieważ sporo rysuję, lubię udzielać się na grupach rysowniczych dla początkujących. Dużo osób pyta mnie o kredki, farby, markery... Chciałabym zebrać te wszystkie informacje w jednym miejscu. Mam nadzieję, że ułatwię wybór początkującym artystom... :)
Jak widzicie - nie próżnuje. Chociaż ruchowo jestem ograniczona i pracy zawodowej podjąć jeszcze nie mogę - staram się działać jak tylko mogę. Dzisiaj jeszcze chciałabym pochwalić się z Wami swoim małym dziełem... Nie jest to dzieło idealne, zdecydowanie! Jednak to moja pierwsza udziergana sukienka i koniecznie chcę się nią pochwalić.
Powstała z włóczki zamówionej na Aliexpress za 1,17$. Włóczka jest niesamowita i świetnie mi się z nią pracowało. Pokazywałam ją w ostatnim poście. Wymiary wzięłam z koszulki mojej siostrzenicy, resztę improwizowałam. Pomysł zaczerpnięty z otchłani Internetu, oczka liczyłam po swojemu.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dzierganie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dzierganie. Pokaż wszystkie posty
środa, 29 marca 2017
środa, 22 lutego 2017
Po-szpitalnie
Ostatnio nie miałam za dużo szczęścia i wylądowałam w bardzo poważnym stanie w szpitalu na OIOMie... Zakrzepica i zatorowość płucna - rzadko zdarza się w wieku 22 lat... Ale niestety - konsekwencje bardzo ciężko przechodzonej mononukleozy i cytomegalii. Ostatni rok pod względem zdrowotnym mnie zdecydowanie nie rozpieszczał... Ale na szczęście zostałam wypisana już do domu i choć czeka mnie jeszcze bardzo długa droga leczenia, milion kontroli, tabletki i kolanówki do końca życia - to zagrożenie minęło i powoli będę dochodzić do siebie. Na razie muszę się maksymalnie oszczędzać, jednak dla mnie to dobry czas na zrobienie kilku kreatywnych rzeczy :)
W szpitalu cały czas podłączona byłam do aparatury. Nie miałam za dużo możliwości - mogłam tylko leżeć i się nie wiercić :) Ale w wolnej chwili udało mi się zrobić kilka bazgrołów w szkicowniku. Panie pielęgniarki - swoją drogą niezwykłe kobiety, które mając wielki natłok pracy nadal emanowały olbrzymim optymizmem i wszystkich traktowały z wielkim sercem - zainteresowały się moimi rysunkami i nawet podarowały mi gumkę do mazania, o której zapomniała moja mama :) Atmosfera jak na OIOM była pełna ciepła... Podziwiam te kobiety całym sercem.
W międzyczasie przyszła do mnie oczekiwana paczka z Chin z włóczkami. Są bardzo dobrej jakości i mają piękne kolory. Jestem nimi bardziej zachwycona, niż się spodziewałam. Co z nich stworzę? Sukienkę dla mojej małej siostrzenicy! Mam już pomysł, mam nadzieję, że uda mi się ją szybko skończyć, ponieważ niedługo kończy 2 latka ;-)
A na koniec mój nowy nabytek, czyli piękna pościel z Ikei. Niestety nie była dostępna w Bydgoszczy, więc moja mama zamówiła mi ją przez internet na prezent powitalny po szpitalu. Jest idealnie w moim stylu - ma piękne, delikatne kolory i nawiązuje do stylu Hippie. Tak jak uwielbiam! Na pewno pochwalę się jak tylko ją ubiorę na łóżko.
sobota, 21 stycznia 2017
Tiger - odkrycie miesiąca
Dzisiaj korzystając z weekendu wybraliśmy się do Torunia. Dla mnie Toruń to nie miasto Kopernika i Piernika, ale pocztówek i książek. Pierogów i Naleśników. Ciepłych pączków, no i pięknych widoków. Jednak najbardziej zawsze skupiam się na dwóch pierwszych :) Stare miasto to wysyp księgarni - w tym dwóch z tanimi książkami. Na dworcu głównym jest kolejna, dosyć duża tania księgarnia z masą pocztówek po 30gr. Uwielbiam to! :)
Kiedy tak chodzę od stoiska do stoiska myślę sobie... Ale ten mój facet musi mieć cierpliwość :D Dzisiaj jednak doszliśmy do dwóch innych sklepów - Tiger oraz Lokaach. W Lokaach znalazłam cudowną torbę na zakupy z Muminkiem - zakochałam się od razu, pokażę następnym razem. Teraz chciałabym się skupić na tym drugim....
W sklepie Tiger byłam pierwszy raz. Taki sam mamy w Bydgoszczy, ale patrząc na moje godziny pracy i lokalizację - nie mam możliwości tam dotrzeć. Koleżanka często mi go polecała... Mówiła, że jest tam wszystko. I faktycznie..... Jestem wielką fanką sklepów papierniczych, wspomnianych wcześniej księgarni, pasmanterii... Mogłabym w nich spędzić pół życia! ;-) Cudowne notesy, zabawki dla dzieci, akcesoria papiernicze, foremki i stemple do ciastek i czekoladek... Ale największą uwagę przykuły oczywiście.... Włóczki, szydełka i druty. Żyję w przekonaniu - włóczek nigdy za wiele (pewnie dlatego mój pokój wygląda tak jak wygląda... :-P). Od razu wybrałam ostatnie dwa motki miętowej i trzy różowej, pluszowej włoczki. Szydełka przyszły do mnie z allegro, więc z ciężkim sercem je odłożyłam... Ale na druty czekam już dość długo, a wybór był kosmiczny.... Cieniutkie, średnie, grube... A nawet EKSTREMALNIE grube! Od 6 do 8zł. Oczywiście jedne kupić musiałam.... zdecydowałam się na rozmiar 7.
I tak zadowolona z łowów (o książkach jeszcze zdążę opowiedzieć...) stwierdziłam, że czas już wracać... Jednak dzisiejszego dnia dokonałam jeszcze jednego wielkiego zakupu... Ale o nim napiszę w osobnym poście :) Pozdrawiam serdecznie!
Subskrybuj:
Posty (Atom)